WSPÓLNIE Z POLICJĄ I OŚRODKIEM OKRESOWEJ REHABILITACJI ZWIERZĄT DZIKICH W JELONKACH RATUJEMY PISKLĘ WRÓBLA
Interwencje / 2018-07-12

Dwa dni temu braniewska policjantka zauważyła na myjni samochodowej, martwe ciała piskląt wróbla. Jedno z nich jeszcze żyło. Policjantka nie mogła zlokalizować gniazda, do którego można  byłoby  z powrotem umieścić młode. Pisklak był jeszcze pokryty puchem i pojedynczymi piórkami. Gdyby został w miejscu, w którym go znaleziono na pewno by zginął, jak pozostałe pisklęta. Poproszono więc nas o pomoc. Zabraliśmy pisklaka do Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Zwierząt Dzikich w Jelonkach, prowadzonego przez naszą Anię. Nie wiemy jeszcze, czy uda się uratować pisklaka, był bardzo wychłodzony. Jednak jeśli nie u Ani, to gdzie miałby lepszą szansę na przetrwanie? Pamiętajcie jednak, gdy zobaczycie pisklaka na ziemi, nie powinniście zabierać go od razu do domu. W  większości przypadków pisklęta są pod opieką rodziców. Zanim zareagujesz, upewnij się, że pisklę ma jakieś obrażenia. Wówczas należy go zabrać do lecznicy weterynaryjnej. Najczęściej niewiele można w tym przypadku pomóc. Jeśli nie widzisz ran, może to być tzw. podlot, który opuścił gniazdo. Może on skakać naokoło, lub siedzieć na ziemi, nie potrafi jeszcze dobrze latać, ciągle jest dokarmiany przez rodziców, którzy są w pobliżu. Nie wolno takiego podlota zabierać. Zabrany przez nas wróbelek nie był podlotem, prawdopodobnie jakiś drapieżnik (kot) dobrał się do gniazda. Mruczki są bezpośrednio odpowiedzialne…