NIE STERYLIZUJĄC LUB NIE PILNUJĄC SKAZUJESZ NA ŚMIERĆ 😕

2021-03-05

Jakiś pijany mężczyzna podrzucił do nas ślepy miot szczeniaczków. Czarne maleńkie, bezbronne, ślepe nowo narodzone kuleczki.

Co on myślał? Że przeżyją? Że postąpił humanitarnie?

Człowieku skoro już przyszły na świat niechciane, to mogłeś poczekać, aż matka wykarmi je na tyle, by miały jakąkolwiek szansę na przeżycie!

Nie zaczekałeś. Dlaczego? Co Cię do tego skłoniło?

Kiedy brałeś suczkę do swojego domu, choć przez chwilę pomyślałeś, żeby ją wysterylizować? A jeśli nie wysterylizować, bo nie mieściło się to w Twoich normach etyki, to dlaczego nie dopilnowałeś, żeby Twoja suczka się nie rozmnożyła?

Znamy takie osoby, które mówią nam o sterylizacji „ja tego swojej suczce nie zrobię”. A zabierając ślepe młode od matki, skazując je na śmierć, to mogłeś zrobić? To było ludzkie?

Mieliśmy kiedyś interwencję w Braniewie, gdzie młody piesek, jeszcze szczeniak, trzymany był w mieszkaniu, w kuchni przywiązany na krótkim sznurku do kaloryfera. Od kogo był ten szczeniak? Od pani, której „szczęśliwe” suczka i dwa samce biegały sobie na zamkniętym terenie w Braniewie i tak „szczęśliwie” się rozmnażały, kiedy tylko suczka miała cieczkę, bo ich pani nie zrobi tego swojej suczce.

A szczeniaki od tej suczki rozdawać byle gdzie i byle komu, skazując je na cierpienie to już można? To jest humanitarne?

Ludzie! Zastanówcie się zanim podejmiecie decyzję o rozmnożeniu swojej pupilki!

Docierają do nas informacje, że pewien lekarz weterynarii, nie wiemy dlaczego, czy z braku odpowiedniej wiedzy, czy z głupoty, sugeruje właścicielom suczek, żeby przynajmniej raz ich suczka miała młode. I kogoś takiego nazywać lekarzem weterynarii? Przecież to absurdalny mit! Nie ma żadnego potwierdzonego, dobroczynnego wpływu macierzyństwa na organizm suczki. W przeciwieństwie do ludzi, suki nie odczuwają potrzeby macierzyństwa, nie brakuje im tego.

Sterylizujcie, albo chociaż odpowiedzialnie pilnujcie swoich zwierząt, nie przyczyniajcie się do nieszczęścia! 😕

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *