CZARUŚ/ DŻEKI Z ULICY SPORTOWEJ NIE ŻYJE

2018-08-22

Żaden pies, który cierpi i odchodzi nie powinien być sam. Obowiązkiem człowieka jest obecność przy swoim umierającym psie. Nasz psiak zasłużył na to swoją wiernością i miłością do człowieka. Jesteśmy mu to winni. I proszę nas nie poprawiać stwierdzeniami, że pies zdycha, nie umiera. Dla nas pies umiera. Dla nas pies jest członkiem rodziny, istotą, która kocha, tęskni i cierpi jak człowiek. Na pewno nie jest to gorsza istota o d ludzi, wprost przeciwnie.
Czaruś, który tak naprawdę wabił się Dżeki umierał wśród obcych sobie ludzi, byliśmy przy nim tylko my. Nie było nikogo z jego bliskich. Przez te trzy dni od momentu wyciągnięcia Czarusia z głębokiego i zarośniętego rowu, jego właściciele nie pojawili się u nas ani razu.
Powodem śmierci Czarusia była mocznica, choroba wywołana niewydolnością wątroby i nerek. Mocznicę może spowodować pogryzienie przez osy, muchy i larwy much, które wydzielają toksyny. Gdy znaleźliśmy Czarusia, jego ciało pokrywały larwy much a muchy zjadały go żywcem.
Mocznica mogła również zostać spowodowana wstrząsem wywołanym odwodnieniem i brakiem pożywienia, zwłaszcza u tak starego psa. Nie wiemy ile dni Czaruś spędził bez pomocy w rowie.
Czarusia już nie ma. Przegraliśmy walkę o jego życie. Proszę nam wierzyć, zrobiliśmy wszystko, by poprawić jego stan. Bez skutku. Dzisiaj Czaruś był w agonii.
Jednak to nie koniec. Dzisiaj złożymy pisemne zawiadomienie do KPP w Braniewie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez jego właścicieli.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *