NA ZLECENIE BESTIALSKO ZABIŁ PIMPKA 

Pimpuś miał rok, był jeszcze młodziutkim i niesfornym pieskiem średniej wielkości. Ponieważ nie był duży, nie stanowił zagrożenia dla ludzi. Był wesołym, przyjaznym psotnym urwisem, jak zresztą każdy młody pies. Czarny, bo taki pseudonim nosi człowiek, który zabił Pimpusia, zgodził się za 50 złotych pozbawić życia Pimpka. Zlecenie wydała, właścicielka pieska. Świadkowie widzieli, jak Czarny ciągnie Pimpka drogą w kierunku domów jednorodzinnych, za którymi był zagajnik. Zaniepokoiło ich to, bo wiedzieli, że Pimpek nie jest jego psem. Tuż przed zagajnikiem Czarny wyrwał sztachetę z płotu jednej z posesji. Z sztachetą w ręce, pociągnął stawiającego opór, wystraszonego pieska pod górę, w kierunku zagajnika. Dlaczego już wtedy nikt nie zareagował? Dlaczego nikt nie pomógł bezbronnemu Pimpkowi? Czarny w zagajniku zaczął uderzać Pimpka sztachetą. Sztachetą w której tkwiły gwoździe. Uderzał nią od strony gwoździ, które wbijały się w ciało Pimpka, za każdym razem, gdy Czarny wymierzał cios. Uderzał z zamiarem zabicia psa. Uderzał aż do skutku. Uderzenia były tak silne, że stojący obok zagajnika młodzi mężczyźni zaniepokojeni, pobiegli w kierunku odgłosów uderzeń. Niestety, za późno. Pimpek martwy został już wrzucony do stawu. Czarny uciekł. Mężczyźni zawiadomili policję. Na drugi dzień oprawca Pimpka został zatrzymany. Przyznał się do zabicia psa. Do zlecenia zabicia Pimpusia … Czytaj dalej NA ZLECENIE BESTIALSKO ZABIŁ PIMPKA