MURZYNEK – HISTORIA BRANIEWSKIEGO PSA UMIERAJĄCEGO Z TĘSKNOTY PO ŚMIERCI SWOJEJ PANI

2019-11-01

Gdy Murzynek miał 6 lat, umarła jego pani. Pies nie pogodził się z jej śmiercią.
Jego miłość i wierność była silniejsza niż śmierć. Przez dwa miesiące od śmierci jego opiekunki codziennie chodził na grób swojej pani przy cmentarzu położonym przy ul. Morskiej w Braniewie. Kładł się przy grobie i zostawał często przez całą noc. Ludzie odwiedzający cmentarz często widzieli psa leżącego przy nagrobku.
Współlokatorka byłej opiekunki Murzyna, często chodziła po psa na cmentarz i zabierała go do domu. Pies robił się coraz bardziej smutny, nie jadł, nie chciał pić. Czekał tylko aż nadejdzie popołudnie i będzie mógł pobiec na cmentarz. Wyglądało to tak, jakby pies nie chciał opuścić swojej pani i sam czekał na śmierć.
Dopóki Murzyn był przy swojej pani nie wyróżniał się niczym szczególnym, sympatyczny, czarny, mały kundelek. Rozpieszczany, śpiący w domu na fotelu, zajadający się psimi przysmakami. Pani była osobą samotną. W momencie śmierci jego pani, zaczęła się wzruszająca historia o psiej wierności.
Kiedy odbył się pogrzeb właścicielki psa, Murzyn był zamknięty w domu. Nikt nie wie w jaki sposób trafił na cmentarz na świeżo usypany grób. Następnego dnia pies znowu się pojawił, na trzeci dzień to samo. Od tej pory Murzyn na stałe pełnił straż przy grobie swojej ukochanej Pani.
Dom w Braniewie, w którym mieszkał Murzyn ze swoją Panią, został przeznaczony do rozbiórki. Pani S., współlokatorka, zajmująca się po śmierci opiekunki Murzynem, musiała opuścić mieszkanie, i nie może przygarnąć psiaka.
Pies został przewieziony do nas.
Zaczęliśmy szukać mu opiekuna, który przygarnąłby psiaka, zapewniając mu miłość i ciepły dom.
Dzień po przyprowadzeniu psa do nas, Murzynek uciekł. Przecisnął się przez cienkie szczeble ogrodzenia i pobiegł pod swój dawny dom. Gdy go znaleźliśmy, stał w słońcu ze spuszczoną głową i czekał. Smutny i przygnębiający to widok, zrezygnowany, cierpiący pies, którego siłą musieliśmy zabrać do samochodu i zabrać do nas.
Murzyn robił się coraz smutniejszy. Martwiliśmy się o jego zdrowie.
Na szczęście wszystko się zmieniło, gdy Murzynka przygarnęła Pani Monika z rodziną z Warszawy. Od jego adopcji minęło 11 lat. Murzynek miałby teraz 17 lat, miał wspaniałą rodzinę, która ofiarowała mu dużo miłości. Jeszcze 4 lata temu byliśmy z nimi w stałym kontakcie i wiedzieliśmy, że Murzynek najwierniejszy z wiernych otrzymał to, na co zasłużył – kochający dom.
Murzynka już nie ma wśród nas, jednak pamięć o nim w naszych sercach na zawsze pozostanie.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *